Cieszę się, że dzisiaj znalazłam chwilę czasu by móc podzielić się z wami podzielić pewnymi przemyśleniami.
Dzisiaj na tapecie historie pewnych wyborów. Wyborów, których czasem dokonuje za nas życie. Rzadziej my sami. Nieczęsto rozczulam się nad sobą, ale ostatnie tygodnie pokazały mi, jak bardzo zabłądziłam w swoim życiu. Jak bardzo mierzi mnie moje obecne położenie. I wiecie co ? Dochodzę do wniosku, że to kara. Kara za grzebanie w tym, co "idealne". Zawsze warto zostać wiernym samemu sobie i swoim przekonaniom. "Inwestować" w siebie jak najwięcej, budować swoją pewność siebie, odnajdować swoją wartość w chaosie tego świata. Kiedy świat zaczyna się sypać... Silny fundament, który zbudujesz w sobie pozwoli ci na nowo uwierzyć, że poza złem istnieje również i dobro, w tej misternej konstrukcji świata.
Mimo tego, że staram się podchodzić racjonalnie do metafizycznych dyrdymałów, zaczynam wyczuwać w powietrzu zapach złośliwości losu. Widząc jak bardzo zależy mi na pewnych osobach, pewnych przedsięwzięciach...zwyczajnie mnie od nich oddala. Im bardziej staram się dogonić swoje marzenia, im mocniej staram się zrealizować zamierzone cele, te tym szybciej oddalają się ode mnie i to do tego, z zawrotną prędkością. W mojej głowie rysuje się wizja, sprowadzenie tej sytuacji do metafory, ukazania jej za pomocą obrazu. A mianowicie : układania kostki Rubika, którą za wszelką cenę starasz się ułożyć ( w miarę możliwości oczywiście ) i mimo tego, że jest już prawie idealnie, ty, jako perfekcjonista zawsze przekręcisz ją o ten jeden raz za dużo, pogarszając tym samym sytuację, zaprzepaszczając to, co udało ci się wypracować przez wszystkie twoje poprzednie ruchy.
Powiedzcie mi teraz, od której strony zabrać się do sprzątania tego bałaganu ? Do porządkowania swojej rzeczywistości na nowo. Przewartościowanie dotychczasowych wartości będzie konieczne. Na poczet nowego startu, podjęłam dzisiaj stosunkowo poważną decyzję, która mam nadzieję, że Σ. uszanuje.
Dziękuję ci za wszystko. Wciąż Σ' αγαπώ . Maybe we need some time alone, we need to let it breathe.
Mam jedynie skromną nadzieję, że blog nie ucierpi na tej rozłące.
Trzymajcie kciuki.
Dominika od Kiedy Ty się zajmujesz BodyPaintingiem?
OdpowiedzUsuńNie ja, mój luby leci z koksem! :)
Usuń